#internet_friends #no_life #real_world_sucks

Troszku z dedykacją

Ja tam życia bez internetu sobie nie wyobrażam. Do pewnego stopnia jestem uzależniona. Oczywiście zdaje sobie sprawę z ważniejszych rzeczy, ale, już abstrahując od źródła wiedzy, jest to miejsce do wyrażania siebie, swoich emocji.
No i tak, ludzie publikują się w internecie, bo w realnym świecie nie są dobrze odbierani, nie są w ogóle odbierani i internet traktują, jako pewnego rodzaju ucieczkę? Czy może nawet nie próbowali i zamykają się przed światem ukazując siebie tylko tutaj? W każdym razie w internecie jest lepiej. Jest prościej. Wszystko możesz wcześniej przemyśleć sto razy, dokolorować, zretuszować. Możesz poczuć się lepszym.
Często tylko w wyidealizowanym świecie możemy coś znaczyć, kogoś zainteresować, ktoś może nam ofiarować pomoc. Znajomości internetowe. Każda opiera się na innej relacji, od zakochania się w czyimś zdjęciu, przez zainteresowanie poglądami do chęci pomocy komuś. Każda z założenia jest czymś dobrym. Ale różnie bywa. Zakochaliśmy się w czymś, czego nie ma, zaciekawieni byliśmy poglądami, które były skradzionymi wymysłami, które ktoś bezczelnie podpisał swoim nazwiskiem, albo nie zdąrzyliśmy pomóc. Smutne? Może zbyt często prawdziwe.
W internecie łatwiej się dogadać, jakby sami przefiltowujemy, na co chcemy zwracać uwagę dzięki "Like it!", czy "Follow". Kurde, nasze egzystowanie w internecie można zamknąć w tych dwóch rzeczach! I internet to nie przekleństwo? Jasne. Rozkładając na czynniki nadal nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy nawiązując takie znajomości internetowe wzbogacamy się, czy tracimy? W zasadzie mamy styczność i z jednym i drugim. Zakładając, że jesteśmy ludźmi chcącymi rozwijać się duchowo (chyba można to tak nazwać) możemy bardzo dużo zyskać wymieniając się poglądami, poszerzając horyzonty, znajdując elementy wspólne w spojrzeniu na świat. Tracimy moim zdaniem równie wiele pod warunkiem, że życie w realnym świecie znaczy dla nas cokolwiek. Pomijam czas, ale człowiek staje się inny w kontaktach, gdy czuje się lepiej rozumiany wśród ludzi, którzy przy dobrych wiatrach znają imię i wiedzą może jak wygląda. Z czasem poznają historię, pewne zdarzenia z życia tej osoby i pryzmat patrzenia na nią jest diametralnie różny w realnym i wirtualnym świecie. To dobrze? Zależy dla kogo. Budowanie relacji w internecie może być bardziej kruche niż nam się wydaje; ktoś jest, odświeżamy i...już go nie ma.




___________________________________________________
"A to, kim jesteś? Bądź poważny, kurwa, kogo to obchodzi?"
- Bisz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Świat się kończy!

Skutki uboczne