"Człowiekiem jestem i..."

...nic co ludzkie nie jest mi obce? Znajome? Powinno być.


Kocham studiować ludzkie zachowania! Jeśli ktoś spyta mnie o moje hobby, właśnie takie zajęcie będę wymieniać. Cudowna sprawa. Nieistotne, czy skupiam się na jednej osobie, czy na całym zbiorowisku, w każdej sytuacji jest to wciągające. Po ostatnich rozważaniach nie mogę sobie tego darować. Człowiek jest niezwykle fascynujący.

"Osoba (πρόσωπον [prosopon], łac. persona) – pierwotnie, zarówno po grecku, jak i po łacinie słowo to oznaczało „maskę”, którą zakładali aktorzy w teatrze starożytnym. Następnie zaczęto go używać w odniesieniu do roli, jaką jednostka odgrywa w dramacie życia. Podmiot o rozumnej naturze."
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Osoba)




Dlaczego w takim razie tak mało z nas żyje w zgodzie z tą naturą? Jesteśmy dość ogłupionym społeczeństwem. Tak mi się wydaje po obserwacji zachowania swojego czy innych. Internety, wiedza zdobyta przez przodków, naukowcy i wyniki najróżniejszych badań mających nam pomóc. A my to mamy gdzieś i albo w ogóle tego nie wykorzystujemy, ale pobieramy jakieś 5% możliwości danego odkrycia. Do tego pięknie daliśmy się zmanipulować korporacjom, elektronice, robotom wszelkiego rodzaju. Od tego nie da się uciec. Jesteśmy masą korzystającą z innych mas. Jedno nakręca drugie. Jedno bez drugiego nie istnieje. Ułatwianie sobie życia na różne sposoby, to jedno, ale coraz częściej dzieje się tak, że pobocznym podmiotom dajemy się po prostu kierować. Dziwnie też zaczyna być odbierane dokształcanie się, posiadanie rozwijającego hobby niezwiązanego z rzeczami, takimi jak paca, szkoła. Nauka dla zdobycia wykształcenia to odrębna rzecz, Robienie coś ponad to, dla siebie zaczyna być postrzegane, jako dziwny twór, potrzebny ludziom chorującym na nudę. Czy aby na pewno?


Zdaję sobie sprawę, że kolejne zdania mogą wydać się zbyt banalne, oczywiste lub przesadzone. Sięgnę do bardzo prymitywnych porównań. Maska zakładana w teatrze by odegrać rolę w dramacie życia. Perfekcyjnie!
Każde środowisko, w którym się obracamy wymaga od nas czegoś innego, a my z różnych przyczyn stajemy na wysokości zadania, byle tylko nie być przegranym. Nie umiem sobie odpowiedzieć, czy takie zachowanie jest fałszywe. W zasadzie można się usprawiedliwiać, że to nie kłamstwa, tylko niemówienie całej prawdy. Pokazywanie tu i teraz światu tego, czym aktualnie chcemy się pochwalić. Nie wszyscy muszą wiedzieć wszystko. Zatem w zależności od roli, którą obecnie gramy, takimi w danym momencie jesteśmy. Nad tym "jaką maskę teraz włożyć?" nikt się nie zastanawia, jest to bardzo naturalne. Chcemy wypaść najlepiej, jak się da. To chyba nic złego. Oby. Jeśli kiedykolwiek taka refleksja się nasunie, odbijemy piłeczkę słowami "każdy tak robi". Zatem usprawiedliwienie winą zbiorową i już własna osobista jest o wiele mniejsza.

Tak naprawdę jedynym istotnym stwierdzeniem będzie to, że człowieka przede wszystkim definiują życiowe doświadczenia i środowiska, do których należy. Co silniejsze jednostki poświęcają czas samorozwojowi. Wzbogacają swoje życie momentami oderwania się od codzienności. Byłoby idealnie, gdyby te "oderwania" stały się codziennością.


Rozłożyłam "człowieka" według definicji "osoby". Źródła wiarygodne mniej lub bardziej właśnie w ten sposób precyzują problem składnika społeczeństwa. Do rozmyślań pozostaje masa elementów takich jak moralność, odpowiedzialność, czy bezpośrednie zachowania wobec innych. Ludzie się nie zmieniają, więc rozprawiać o tym można w każdej chwili i bardzo rozlegle.





_____________________________________________________________

"Był to lęk nieistnienia, strach niebytu, niepokój nieżycia,
obawa nierzeczywistości, krzyk biologiczny wszystkich komórek
moich wobec wewnętrznego rozdarcia, rozproszenia i rozproszkowania."

- Witold Gombrowicz, 'Ferdydurke'

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Świat się kończy!

Skutki uboczne

#internet_friends #no_life #real_world_sucks