Dorosłość odliczana kieszonkowym
Nie wiem, ile lat dawałam sobie w marzeniach 5-letniej dziewczynki myśląc o swoim domu, najlepszej pracy, (wtedy jeszcze) mężu. Trzydzieści lat dla takiego brzdąca to czas najwyższy, by umrzeć, więc pewnie był to zakres między 18-20. Za chwilę przestanę się mieścić w tej rubryce tym samym zawiodę duszę 5-letniego, marzącego wtedy o dorosłości, dzieciaka. Pytanie, czy jest inne rozwiązanie? Pytanie, które jest dla mnie najbardziej przerażające, brzmi: "Co jest Twoim hobby?" . "Yyy...tak?". Po prostu nie odkryłam jeszcze nic, w czym byłabym wybitna, a robić lubię ciągle coś. Także przez brak konkretów łapię zajawki na wszystko i na chwilę. A to nie jest hobby. Także na ewentualnych zainteresowaniach przyszłości bym nie budowała. Zatem może wykształcenie? Po męczącym, jak szlag i mało dającym liceum mam maturę. Sukces. Równie dobrze, mogli by nas z automatu gdzieś na uczelnie przydzielić, i tak mało kto jest zdecydowany na konkretny kierunek świeżo po liceum. No