A co, jeśli będę cała pokryta liśćmi?

Starsi ludzie wzbudzają we mnie swego rodzaju delikatność i empatię. Ci zdolni, pracowici, silni (na swój sposób oczywiście). Nie ci słabi i niedołężni, tym współczuję, jeśli trzeba, na pewno pomogę. Jest w nich taka mądrość, doświadczenie wyczuwalne z daleka i miłość, troska, którą dostrzec można w ich oczach. Wiem sama po sobie, jak często i jak bardzo mocno można ich mieć czasem dość. Bywają irytujący, denerwujący i męczący. To wcale im nie ujmuje niczego, bo zachowują się tak z różnych powodów, które wcale nie pozwalają nam traktować ich z mniejszym szacunkiem. 

Moje spojrzenie na staruszków spotka się z aprobatą, jak i wręcz odwrotnie, nie wydaje mi się żeby jakakolwiek opinia była omylną, to zależy od wychowania, od tego, jak spędzaliśmy z nimi czas. Refleksja, którą przytoczę, jak można się domyślić, związania jest z obecnym czasem zadumy. Mnie osobiście w tym wszystkim odrzuca wyraźna masowość i mocny przerost formy nad treścią. Zamiast znaleźć więcej czasu na wspominki, znajdujemy zdobniejsze znicze i bardziej efektowne stroiki. Ja się odcinam. Zresztą nie o tym.

W trakcie cmentarnego joggingu wydarzyło się coś, co na długo zapamiętam, co było cudowną lekcją i niesamowitym, dla mnie, przeżyciem całego święta, mimo że sama sytuacja trwała nie dłużej, niż pięć minut. Niestety nie obyło się bez ofiar. Ucierpiała duszyczka, którą lekko pominęłam, choć to dla niej tam przyszłam. Był tak cudownym człowiekiem, że jestem pewna, zostało mi wybaczone. 
Dla wielu to, co opiszę, okaże się najbardziej banalnym dniem i sytuacją i obrazkiem. Sceneria całego cmentarza to wielka krzątanina. Jako że był to dzień przed 1. listopada, porządki trwały. Tu trzeba pograbić liście, tu umyć, tu dostawić, to pozmieniać. Generalnie atmosfera dość nerwowa, wszystko szybko, nie ma czasu. A poza tym wszystkim, w centrum sztuki, choć sprawiał wrażenie oderwanego - miły (taki się wydawał) starszy pan. Sprzątał. To dopiero wydarzenie.

W całym pośpiechu on zdawał się celebrować każdy ruch tymi grabkami. Nieistone, czy robił to dla żony, siostry, sąsiadki. Istotne natomiast, w jaki sposób. Przesadziłbym mówiąc, że można było się wzruszyć, ale to by było bliskie bardzo określenie emocji, które przybierały na sile, gdy patrzyło się na tego staruszka. Jego ruchów nie opisałyby słowa "dokładnie", "porządnie", prędzej "z miłością", "z troską". On nie chciał mieć problemu z głowy, on spędzał czas rozmawiając ze swoimi bliskimi, dbał o nich w sposób, który mu pozostał. Bez dwóch dań widać było, że jest to dla niego niesamowicie ważne przeżycie. Szczerze? Nigdy w życiu nie widziałam, żeby ktoś tak dokładnie i powoli grabił ziemię i sprawiał, by wyglądała perfekcyjnie! (Liście już dawno były wyzbierane.) Nie wiem, jaki poziom idealności chciał osiągnąć, ale był już blisko.
Mógł poprosić o to każdego. Mało kto odmówiłby proszącemu starszemu człowiekowi. Sprawiał niestety wrażenie, że nie przychodzi mu to z łatwością. Jego siła polega na determinacji, miłości i  więzi z tymi osobami. Był ponad całym zgiełkiem, jego spokój otaczała wręcz jakaś magia miłości. Nie robił tego, bo trzeba, bo święta, bo WYPADA. Robił to z dobroci swojego wielkiego serca.

Nikt mi nie wmówi, że moja wizja jest zbyt romantyczna, niż ta cała szopka rzeczywiście wyglądała. Zgodzę się, że pewnie mijam się z prawdą, ale tego się nie dowiem. Wiem natomiast, że ten pan dał przynajmniej powód do rozważań, głębszych przemyśleń, do działania może też.

Mnie całą ta scena ukłuła w sercu na tyle mocno, że zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak to będzie ze mną. Raczej, jak to będzie z moją rodziną, o ile takie więzi będą trwać, jeśli je zbuduję. Będzie mi wszystko jedno, tylko teraz nie jest mi wszystko jedno. Teraz myślę o tym, że wiele bym dała za jednego człowieczka, który zgrabi ze mnie te liście i wspomni mnie. Najgorsze - zostać zapomnianym, dlatego przeraża mnie to już teraz. 




__________________________________________________
"Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Świat się kończy!

Skutki uboczne

#internet_friends #no_life #real_world_sucks