Krzyczysz, bo nie masz nic do powiedzenia
Bynajmniej. Często. W sensie krzyczę. No bo krzyczę często. Ale w zasadzie dlatego, że nie umiem dotrzeć do niektórych, wydawałoby się bliskich dla mnie ludzi. Bezsilność zabija. Chcesz, ale no kurna nie możesz! Tłumaczysz, ale się nie da! Ja wtedy mocno powątpiewam. Założę się, że nie tylko ja tak czuję. Czuję, że to, co robię, co mówię, jest bez sensu tylko dlatego, że rozmówca, za przeproszeniem, jest ograniczony! Bez względu na wiek, pozycję, kolor kurde sznurówek w butach! Ograniczona zdolność rozumienia i poznawania. Wtłoczenie do rozumu jednej myśli i pozostanie przy niej do końca jest tak banalne, że odrzucenie innych słów i myśli jest oczywiste. Mnie jest przykro, chcę to uporządkować, chcę tłumaczyć, chcę naprawiać. NIE. Nie i koniec! Nie da się. Za to odechciewa się bardzo szybko. Oddalamy się, nie tracimy więcej czasu, boimy się, zostawiamy wszystko. "Bywa różnie" . Mimo wszystko warto się spiąć chyba i ogarnąć społeczno-komunikacyjny bałagan wokół nas. Będzie