Skoro w stadzie, to jak zwierzęta?
Pierwszy raz zostałam rzucona na taką wodę. Nikt tego nie planował. Jednym z plusów całej śląskiej metropolii jest to, że jak Ci się nie podoba w jednym mieście, wsiadasz w auto, busa, pociąg i za 20 minut możesz być w centrum drugiej. Super sprawa. Swoją drogą zawiódł mnie mój Heimatstadt. No ale jeśli nudzisz się w centrum w sobotnią noc, bo miasto nie ma Ci nic do zaoferowania to wiedz, że trzeba uciekać. No to Kato! I tak pomknęłyśmy całe 20km do centrum z nadzieją, że będzie choć odrobinę lepiej. A tam ludzie chyba zegarki pogubili. Godzina nie miała znaczenia, czułyśmy się tam, jakby nas z ostatniej wsi wypuścili do normalnych ludzi. Chociaż do tej normalności to za chwilę... Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, (pijani), otwarci na innych. Przede wszystkim - gdzie się nie obrócisz, inny klub, inny pub, kolejne miejsce, gdzie możesz się zabawić i mieć gdzieś cały świat. ...Jest jeden, malusieńki minus. Ludzie zachowujący się jak zwierzęta. I jak tak teraz myślę, to malute