Śpiący człowiek we mnie
Lubię momenty, gdy ludziom wydaje się, że są krok przede mną, a tak naprawdę podążają za mną i wciąż ledwo ledwo. Zbyt pewni siebie zdają się być tacy zabawni. Śmiech przez łzy, bo czasem jest przykro. Ciężko tłumaczy się pewne rzeczy komuś, kto "wie lepiej" o co chodzi, dlaczego, z jakiego powodu, itd. Ja się wtedy wyłączam. Powtórzę się pewnie, ale tak strasznie nie lubię, gdy ludzie "nie umieją w życie" najczęściej przez to, że nie słuchają drugiej osoby. Czy to takie trudne? Trudna może być rozmowa na poważny temat. Tylko jak ma do niej dojść, gdy starając się coś przekazać wiesz, że zostaniesz zinterpretowany zupełnie inaczej, niż tego oczekujesz. To męczy po pewnym czasie. Chwilę można się pouśmiechać, ale za chwilę na chwilę potrzebujesz przerwy, jeśli nie chcesz wybuchnąć. Na moment obudzony we mnie człowiek z chęcią, nawet potrzebą rozmowy znowu poszedł spać. Nie dziwię mu się w sumie, jeśli nie spotkał odpowiedniego kompana, a on nie ma w naturze