Alergia na bycie niewyrazistym

Coś przeczytałam i zaczęłam się zastanawiać, czy ludzie rzeczywiście są wręcz chorzy, gdy zarzuci się im pospolite zachowania, sztampowe zajęcia i nienadzwyczajne życie. Wydaje się śmieszne, ale z biegiem czasu ta epidemia naprawdę się poszerza. Ludzie dziwnie dążą do tego, żeby być jak najbardziej oryginalnymi w swej zwyczajności, bo chodzi o to, że wszyscy chcą to osiągnąć, a różnią się tylko wyborem sposobu. Strasznie zabawnie musiałoby to wyglądać z perspektywy osoby potrafiącej ocenić to mocno obiektywnie. Wyobraź sobie całe stado jednego gatunku, gdzie każda jednostka chce być uważana przez inną jednostkę za lepszą, bo rzecz, którą robią wszyscy, robi "inaczej, niż reszta". To jest naprawdę zabawne.

Hipsterstwo. Społeczeństwo nazwało styl, który miał polegać na tym, że nie będzie dwóch tych samych jednostek pod każdym względem. Nazwanie czegoś, co się tworzy i ewoluuje jest zamknięciem tego w pewnych ramach, czy nie? Czyli automatycznie należąc do tej grupy nie jest się już indywiduem. Kolokwialnie, mainstreamowo jest być hipsterem. Takie trochę błędne koło. Ale na to nikt nie zwraca uwagi, nikt się w to nie wgłębia. Cool jest tylko to, co widać od razu, co zauważą wszyscy. To, że ktoś jest nie do określenia musi być widoczne na samym początku. To jest też trochę tak, że sami hipsterzy nie zauważają, że w to wpadli. Widząc czubki swoich butów z najnowszej kolekcji alternatywnego sklepu, który został otwarty w każdym większym mieście w kraju nie są w stanie widzieć pod maską poważnej i ekstranowoczesnej subkultury, że coś tu poszło nie w tę stronę, co trzeba.

I wiek nie ma tutaj znaczenia. Zdecydowanie młodsi robią to bardziej agresywnie. To znaczy, im jest się starszym, tym łagodniej, bardziej dumnie przechodzi się tę chorobę. Każdy chce się wybić w inny sposób; ten lepszy, bardziej niebanalny. I to też jest dość dziwne. Chęć osiągnięcia największej nietuzinkowości bez pokazywania trudów. Przecież pomysłowość trzeba mieć w sobie. Starania są passé. Łatwo wpaść w pętlę zachowań, których nie czujemy, do których się zmuszamy, a robimy tak, bo chcemy być ultranowocześni, jak cała masa przed i za nami dążąca do tego samego.

Strasznie łatwo mylnie zostać postrzeganym, jako odrębna jednostka. Ktoś, kto tylko ma własne zdanie, inne niż większość lub ktoś, kto tylko nosi się 'hipstersko' chyba niekoniecznie jest alternatywą do rzeczywistości. Ludzie mają jakąś dziwną potrzebę nazywania wszystkiego, jakby czuli się wtedy lepiej, że niby mają to pod kontrolą, gdy to nazwą.

Czujemy się gorsi, bo jesteśmy "tacy, jak wszyscy". Bzdura! Nie ma dwóch takich samych osób. I tak sobie myślę, że ta cała wyjątkowość polega na tym, żeby umieć dostrzec unikalność w prostocie i tylko powierzchownym podobieństwie. Wyleczmy się z tej (kolejnej) choroby XXI wieku.




__________________________________________________________
"Największą oryginalnośćią jest dziś niesilenie się na oryginalność"
- Tadeusz Gicgier

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Świat się kończy!

Skutki uboczne

#internet_friends #no_life #real_world_sucks