Zobaczymy za 10 lat kto miał rację!

Czasem nie wiem, czy ludzie się naprawdę o mnie martwią, czy mają mnie za totalną idiotkę. Nieraz spotkałam się z dość pospolitą oceną moich życiowych wizji, czy planów. Totalne niezrozumienie, wręcz wyśmianie. Nieistotne - od rówieśników, ludzi starszych ode mnie. Chciałam pokazać nie tyle tę wizję, co trudność dogadania się z osobą o poglądach kompletnie odwrotnych. Ani trochę nie jest to łatwe, z czasem zaczyna być dosyć groźne, bo przestaje być normalną rozmową zmieniając się w wykłócanie, kto ma rację. Trochę niechcący, ale tak się zdarza, gdy wizje nie mają ani jednego punktu wspólnego. 

Wszystko zawsze zaczyna się niewinnie. Nakreślasz swoje zdanie i spotykasz się już z z pewnym niezrozumieniem, ale na razie bardzo łagodnym. Z czasem wgłębiasz się, bardziej dokładnie opisujesz filozofię swojego przyszłego życia i odczuwasz z drugiej strony wręcz pogardę. Argumenty mogą być sensowne, ale na celu nie mamy zmuszenia do zmiany zdania. Każde z nas chcę pokazać, że ta jedna, już wybrana droga nie jest jedyną i warto rozpatrzeć inne aspekty. Wszystko fajnie, ale to tak ładnie tylko brzmi. Rzadko kiedy można spotkać się z zupełnym obiektywizmem. Nie wiem czy problemem jest to, że słyszymy się, ale nie słuchamy, czy może za bardzo zapatrzeni jesteśmy w taki, a nie inny światopogląd. Najczęściej daje się odczuć pomieszanie z poplątaniem.

I to zabawne zapewnianie, że nie chce się do niczego przekonać. Zabawne, ponieważ zawziętość towarzysząca argumentom, dlaczego, moja perspektywa jest lepsza, jest wręcz nie do zniesienia i czując ją nie da się uwierzyć w zwykłą tolerancję poglądów drugiej strony. Tacy pewni swoich racji. Teraźniejszość vs Przyszłość. Ciężko pojąć czemu obieramy taką drogę. Przede wszystkim (uwaga, będzie groźnie) dalekosiężne plany aktualnie są raczej bezcelowe. Pomijam, że nic nie wiemy o życiu, ale głupio nie myśleć o przyszłości, więc każdy sobie coś tam poskładał, więc mamy swoje koncepcje, czymś kierować się trzeba. Niepojętym dla mnie było układanie sobie życia parę lat do przodu, albo sama świadomość o swojej "takiej, a nie innej" przyszłości i zaskoczona byłam, gdy słyszałam, że ktoś nie potrafiłby żyć z dnia na dzień, przyszłością zaplanowaną najpóźniej do wieczora.



A jaki był skutek dwugodzinnej dyskusji? Przyszliśmy do domu i zmieniliśmy poglądy. Nie widzimy już sensu w swoich ideologiach, natomiast te przeciwne zaczynają być bardziej przekonujące. Najgorzej.




_______________________________________________
"I'm like Cat, here. We're a couple of no-name slobs."
- Holly Golightly, 'Breakfast at Tiffany's'

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Świat się kończy!

Skutki uboczne

#internet_friends #no_life #real_world_sucks