Przyjaźń

Dziwna relacja, nie? Powinna być naturalna dla każdego człowieka. Odkąd w ogóle mamy kontakt z ludźmi świadomi czynów i słów wobec nich, odtąd zaczynamy czuć potrzebę, aby ktoś był nam bliski i by ten ktoś był z nami nieustannnie. Naturalną myślą jest myśl o tej osobie właśnie, naturalnym odruchem jest sięgnięcie po telefon i rozmowa, gdy chcemy się wyżalić albo opowiedzieć o tym, co przed momenten się wydarzyło. 
Ostatnio doszłam do wniosku, że nie posiadam nikogo takiego. Może dla mnie PRZYJACIEL, to naprawdę dużo znaczące słowo, ale wiem, że gdy tak kogoś nazwę już tego nie pożałuję. Każdą osobę, którą każdy nazwałby przyjacielem u mnie znajduje mały minus przez który może być co najwyżej dobrym znajomym. Na przykład pewnej osobie nie powiem o wszystkim, nie mogę, mam dużo sekretów, innej nie wyżalę się, bo wiem, że mnie nie zrozumie, z kolejną nie będę się mogła dzielić swoim szczęściem i cieszyć, bo może ją to nawet zranić, a z jeszcze inną nigdy nie wyjdę, bo ta osoba preferuję inne towarzystwo. Podobnych przykładów jest masa. 
Często mnie to boli. Mam gorszy moment, parę godzin, dzień, tydzień, dobra - gorszy miesiąć mam! I moim pocieszycielem jest głos w moim sercu, poduszka i awaryjne opakowanie chusteczek w kosmetyczce. Bo gdy jestem szczęśliwa obdarowuje uśmmiechem nawet obcych na ulicy, wszystkim mówię, że mam cudowny dzień i nic nie zepsuje mi humoru. Gorzej, gdy dopada mnie chandra. Nie, mnie chandra nie dopada, ja wpadam w czarną rozpacz, w rów mariański wpadam i lecę na łeb, na szyję! Tak, dokładnie tak przeżywam swoje gorsze dni.
I wtedy tworzy się reakcja łańcuchowa, którą, sama nie nie wiem co przerywa. Jest mi przykro, popłynie jedna łezka, dochodzi do tego problem sprzed tygodnia, właściwie ta kapa z matmy jest bardziej dobijająca, niż sądziłam, i matka znowu nic nie rozumie, a ten koleś to przegiął ewidentnie nie spoglądając na mnie ani razu i do tego nie mam tego komu powiedzieć. Gdy w mojej głowie pojawia się ostatnio hasło mój płacz już jest nie do opanowania. A przecież chciałam tylko porozmawiać... Wiem, że taką osobę znaleźć jest trudno, więc szukam zaufania
i wielu i przez to też tracę to ogromnej ilości osób. Jedna osoba Cię zawiedzie, ty nie zaufasz już kolejnym trzem.
Wiem, że ja jako przyjaciel pewnie też się nie sprawdzam, nie przy tak ostro postawionych sobie regułach, ale staram się z całego serca. Skoro wymagam tego od siebie, wymagam też tego od innych i nadal liczę na kogoś, kto będzie idealny tam, gdzie ja nie jestem i abym ja mogła być dla niego idealna tam, gdzie on by tego potrzebował.




_____________________________________
"Zbankrutował mi dzisiaj caly świat, już wiem jak się traci na giełdzie rozpaczy;

Ogień w głowie mam, w sercu siwy dym,

Bóg opuścił mnie, urwał mi się film..."


- Maria Peszek

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Świat się kończy!

Skutki uboczne

#internet_friends #no_life #real_world_sucks